Używki

Czy istnieją bezpieczne narkotyki? – pytamy Roberta Rutkowskiego, terapeutę z Mazowieckiego Towarzystwa Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych „Powrót z U”, który kilkanaście lat temu wydobył się z uzależnienia.

Gdy mowa o bezpiecznych narkotykach, pada zwykle przykład marihuany. A ja uważam, że największa szkodliwość marihuany polega na powszechnym przekonaniu o jej nieszkodliwości. W latach 60., kiedy trawka zawierała 2 proc. THC – substancji halucynogennej, działającej na komórki mózgu – być może była „lekkim” środkiem. Współczesne odmiany, produkowane na skalę przemysłową i znane pod nazwą skuna, zawierają 10 proc. tego składnika i uzależniają dużo szybciej. THC pozostaje w korze mózgowej do trzech miesięcy po wypaleniu jednego papierosa. Kumuluje się z następną dawką, odkłada się w tłuszczach i zalega w organizmie bardzo długo. Marihuana nie uzależnia fizycznie, ale sieje spustoszenie w psychice młodych ludzi. Powoduje, że tracą oni motywację, aby cokolwiek zmieniać w swoim życiu, kształcić się czy rozwijać. Daje krótką, złudną przyjemność, ale na dłuższą metę ogłupia. Niestety, bardzo trudno jest to wytłumaczyć kilkunastoletnim dzieciom, które nie zaznały jeszcze żadnych negatywnych skutków brania. Miękkie narkotyki są dziś modne, a osoby, które po nie sięgają, nie są w szkole izolowane. Przeciwnie, cieszą się sympatią. Zazdrości im się luzu. Kiedy chodzę po szkołach, słyszę od dzieci to samo: marihuana nie szkodzi bardziej niż tytoń, jest po to, aby się śmiać, amfetamina po to, aby się uczyć. Opowieści o tym, co te substancje robią z ich wątrobą, sercem i mózgiem, zupełnie do nich nie trafiają.

Po amfetaminę sięgają coraz częściej studenci i młodzi ludzie robiący szybkie kariery zawodowe.

– Przekonanie o tym, że amfetamina pomaga uczyć się i pracować, to kolejny groźny mit. Substancja ta pobudza psychoruchowo i nie pozwala zasnąć przez kilkanaście godzin. Ale bardzo trudno skupić się po niej na jednej czynności, na przykład na czytaniu książki. Może też dawać poczucie nagłego przypływu energii, jasności umysłu, euforii. Ale to „pozytywne” działanie trwa krótko i znika po kilku kolejnych seansach. Wiadomo natomiast, że narkotyk ten jest bardzo toksyczny i daje nieprzyjemne odczucia, gdy ustaje jego działanie. Dlatego właśnie biorąc go, niezwykle szybko przechodzi się do coraz większych dawek: od jednej dziesiątej grama do trzech gramów dziennie.

Popularne są też tak zwane substancje rekreacyjne extasy czy LSD…

– Czasami po zażyciu pozornie niewinnej extasy, powszechnie dostępnej na dyskotekach, dochodzi do nagłych zapaści. Jest to bowiem skomplikowana mieszanka różnych substancji i przy jej produkcji Łatwo o pomyłkę w zachowaniu właściwych proporcji składników. LSD z kolei powoduje halucynacje i niebezpieczne stany psychiczne. Nie uzależnia, ale jeśli trafi się na wyjątkowo „czysty” towar, to można wyskoczyć przez okno albo – tak jak mój siedemnastoletni pacjent – po czterech seansach trafić na resztę życia do szpitala psychiatrycznego. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, gdzie zakończymy taką rekreacyjną podróż po narkotyku.

Czy to prawda, że od miękkich do twardych narkotyków jest tylko jeden krok?

– Nie znam badań, które by potwierdzały, że używanie marihuany jest zawsze wstępem do poważniejszego uzależnienia, ale 95 proc. znanych mi heroinistów od niej zaczynało. Można też, paląc „niewinną trawkę”, zupełnie nieświadomie natknąć się na „skuna w panierce”, czyli skręta przyprawionego niewielką ilością heroiny do palenia, tzw. brown sugar I zaczyna się tragedia, bo heroina jest najbardziej niebezpiecznym narkotykiem – jako jedyna uzależnia zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

Co to znaczy?

– To znaczy, że po kilku, a czasami kilkunastu seansach trzeba już codziennie palić coraz większe dawki, aby rano wstać z łóżka. Większość młodych ludzi, którzy z ciekawości zaczynają eksperymenty z heroiną, nie ma pojęcia, jaki to niebezpieczny środek. łatwo w nim zasmakować i niezwykle trudno z niego zrezygnować. W pierwszym okresie ćwierć grama heroiny starcza na 2-3 dni. Później, aby zaspokoić fizyczny głód, trzeba codziennie pół grama, a nawet cały gram. Brown sugar jest drogi, cena jednego grama dochodzi do 200 zł.

Czy młodzi ludzie, uzależnieni, tak jak Marcin, od heroiny, mają szansę na wyjście z nałogu?

– Tak, ale tylko jeśli sami bardzo tego chcą. Ani rodzice, ani terapeuci nie mogą tego zrobić za nich, bo żeby zerwać z heroiną, trzeba zmienić wszystko w swoim dotychczasowym życiu. Z nałogu wychodzą nieliczni, tylko ci z bardzo silną motywacją. Ale i oni też nie mogą mieć pewności, że nigdy już nie sięgną po narkotyki. Pewne zmiany w mózgu, w całym organizmie są już nieodwracalne.

Pan potrafił kiedyś wzbudzić w sobie taką motywację?

– Tak, to była po prostu miłość własna. Zbyt kochałem: samego siebie, abym mógł zniszczyć się do końca. A bytem na najlepszej do tego drodze. Zacząłem wcześnie, tak jak Marcin, i przez kilka lat zdążyłem poznać działanie większości substancji uzależniających, od marihuany, poprzez amfetaminę, LSD aż do heroiny. I tak jak większość młodych ludzi zaczynających takie eksperymenty, bytem przekonany, że doskonale panuję nad sytuacją. Skończyło się to kilkuletnim ciągiem narkotykowym i długim leczeniem w ośrodku odwykowym. Prawda jest taka, że choć od kilkunastu lat jestem zupełnie czysty”, to już do końca życia pozostanę narkomanem.

Teraz stara się Pan pomagać innym uzależnionym?

– Próbuję też docierać z informacją do szkół, nauczycieli, rodziców. Gdyby na przykład rodzice Marcina więcej wiedzieli na temat narkotyków, to ich syn, być może, nie zaszedłby w uzależnieniu tak daleko. Zwykle rodzice wiedzą znacznie mniej od swoich dzieci na temat substancji odurzających, łatwo nimi wtedy manipulować. Bywają też tacy, którzy reagują zbyt histerycznie. Wysyłają do ośrodków dzieci, które miały dopiero pierwsze doświadczenia z narkotykami i nie jest wskazane, aby kontaktowały się z doświadczonymi narkomanami. Dlatego ważne jest, aby stopień uzależnienia czy zaawansowania w braniu określał fachowiec.

Jak trzeba rozmawiać z nastolatkami o narkotykach?

– Wielu dorosłych mówi o nich jak o czymś obrzydliwym, strasznym. Tracą oni w ten sposób wiarygodność, bo przecież młodzi ludzie wiedzą, że pierwsze kontakty z narkotykami mogą być zupełnie przyjemne. Lepiej mówić prawdę: „Tak, to fajnie działa, na początku czujesz się świetnie, ale zobacz, musisz to robić coraz częściej i potem wcale nie jest już fajnie”. Paradoksem jest to, że wielu młodych ludzi popycha do narkotyków pragnienie wolności. Naszym zadaniem jest pokazać im, że właśnie wtedy tę wolność tracą.

Źródło: Poradnik Domowy (11XI 2000)

zobacz także...